niedziela, 21 sierpnia 2011

wielki błękit



...czyli gdzie byłam, jak mnie nie było...



Nie, nie siedziałam od maja w Grecji (chociaż bardzo bym chciała...), nie, nie ukradli mnie ani nie przepiłam aparatu (co sugerował Marcin w ostatnim komentarzu do mojego poprzedniego posta), po prostu czasowo porzuciłam bloga i nie wiem, czy nie porzucę go na stałe. Od lat mam konto na flickrze i przyzwyczaiłam się do jego formuły, jestem tam zdecydowani częściej, niż na blogu - widocznie po prostu nie jestem typem blogera... Dodatkowo ostatnio próbuję troszkę wrócić do tradycyjnych technik (czarno-biała klisza, chemia, ciemnia w łazience - te sprawy) co jest średnio przekładalne na bloga (może kiedyś jakiś skan?).

Mój aparat cyfrowy jest już coraz starszy i coraz bardziej zawodny, na szczęście na wakacyjny wyjazd mój tata pożyczył mi swój. Poniżej znajdziecie kilka zdjęć z naszego wypadu na Kretę.
Kreta jest cudowna i prze-fotogeniczna, mam jakieś tysiące zdjęć, chyba nawet jeszcze wszystkich nie obejrzałam. Poniższe zostały zrobione pierwszego dnia pobytu na wyspie, kiedy to wybraliśmy się na wycieczkę do najbliższego okolicznego miasta - Rethymnonu. Zwiedzaliśmy twierdzę wenecką, cudne stare miasto i port. Morze, słońce, ciepła woda, pyszne świeże owoce, kawa mrożona i greckie wino - żyć nie umierać.












edited: nie, Szymek nie posiada i nie nosi na co dzień torby w różowe ciapki. jest moja, tylko ciężka była:)