piątek, 30 listopada 2012

Tuptusiowa sesja zdjęciowa z nacią i na kanapie

Dawno nie było na blogu zdjęć Tuptusia, potrzebna jest więc królicza aktualizacja!
There were no Tuptuś photos lately, the blog needs a bunny update!

Tuptuś uwielbia bawić się w chowanego, wbiega wtedy do drewnianego tunelu i wydaje mu się, że go nie widać. Niestety nie zdaje sobie sprawy z tego, że jest dużym królikiem i że z drugiej strony wystaje jego puchaty tyłek.

Tuptuś loves playing hide and seek, he runs into a wooden tunnel and thinks he is invisible. Hovewer, he doesn't realise that he is a big bunny and his fluffy butt stands out of the other side of the tunnel
.




Na kanapie: zostać czy skakać?
Sofa dilemmas: should I stay or should I go?


To nazywamy miną wkurzonego królika / That's what we call an angry bunny face


Daj to! / Gimmie that!


No dawaj, przecież sama nie zjesz! / Oh come on, you won't eat this after all!


Nareszcie!/Finally!




czwartek, 29 listopada 2012

Pomarańcze-imbir-miód


Teraz nastąpi chwilowa przerwa w Rzymskich Wakacjach, bo chociaż mam jeszcze mnóstwo zdjęć do pokazania, to dzisiaj chcę się podzielić przepisem na rozgrzewający imbirowy napój.
Siedzę sobie chora w domu i ratuję się taką oto miksturą:

- 1 pomarańcza pokrojona w kostki
- jako alternatywa może wystąpić grejpfrut
- sok z połowy cytryny
- kawałek imbiru, im więcej tym smak jest intensywniejszy
- łyżka miodu
- opcjonalnie kilka goździków i szczypta cynamonu.

Zalewamy wrzątkiem i voila! Nie ma nic lepszego na listopadowe chłody.

This will be a temporary break in the Roman Holiday cycle, I still have loads of photos to show you, however today I would like to share a recipe for a warming ginger drink.
I got stuck at home, ill, and I'm treating myself with a following mixture:

- 1 orange, cut in pieces
- or a grapefruit as an alternative
- juice squeezed out of a half lemon
- a piece of ginger, the more you take the more intensive the flavour will be
- a spoonful of honey
- some cloves an a touch of cinnamon if you like it

Mix in a jug, add hot water and voila! Nothing better for November chill.





wtorek, 27 listopada 2012

Watykan i Muzea Watykańskie


Bazylika Świętego Piotra jest... ogromna. Naprawdę trudno coś więcej o niej powiedzieć, jest gigantyczna i przytłaczająca i to jest chyba główne wrażenie, jakie u mnie pozostawiła.
Żeby do niej wejść trzeba trochę odstać w kolejce do kontroli bezpieczeństwa a potem można już zdecydować, czy chce się zwiedzać środek czy dodatkowo jeszcze wejść na kopułę. My postanowiliśmy zacząć od wspięcia się na kopułę, z której roztacza się fantastyczny widok na Watykan i cały Rzym. Samo wspięcie się na górę było dość... wyczerpującym wyczynem ale widok z góry zdecydowanie wynagrodził nasze wysiłki!

The Basilica of St Peter's is... huge. Trully it's hard for me to tell something more, it's gigantic and overwhelming and honestly these are my strongest impressions.
To get inside you need to queue for a while for a security check. After that you may decide wether to go inside of the church or climb up to the dome to see the amazing panorama of Vatican City and Rome. We did the climbing and I must say it was worth it!








Etap pośredni naszej wspinaczki - już na dachu, jeszcze przed kopułą. Wejdziemy na górę na mały taras pod tą złotą kulą.
An intermediate stage of the climb - on the roof already, still before the dome. We will go up to the terrace under the golden sphere.


I... już na górze!/On the top!





Wspinaczka na górę odbywa się wewnątrz kopuły w zabawnych, zakrzywionych i bardzo wąskich korytarzykach.

You climb to the top literally inside of the dome, through curved tiny passages.




Wnętrze Bazyliki - nie robiłam tam zbyt wielu zdjęć, było bardzo ciemno i tłoczno, z resztą szybko stamtąd uciekliśmy. Zdecydowanie pobyt na szczycie kopuły bardziej przypadł nam do gustu niż przebywanie wewnątrz...

The inside of the basilica - I did not take too many pictures there, it was too dark and crowdy and honestly I liked being on the top of it's roof more.



Zamek Świętego Anioła, zaraz poza granicami Watykanu - tak się złożyło, że koło tej budowli zawsze przechodziliśmy już po zmroku, nie widzieliśmy jej w ogóle w dziennym świetle.

San Angelo Castle, just outside Vatican borders, it happened that we only saw it after the sunset.


A to już kolejna część wycieczki, czyli Muzea Watykańskie. Żeby się do nich dostać trzeba wstać wcześnie rano, dzięki temu da się uniknąć stania w olbrzymiej kolejce.
Oszczędzę Wam fotograficznej wędrówki poprzez wszystkie muzea i oglądania wszystkich 221 zdjęć, które tam zrobiłam. My przeżyliśmy to na własnej skórze - 5 godzin prania mózgu sztuką. Wyczerpujące.... Zatem tylko kilka przykładów tego, co papież może oglądać na co dzień (chociaż wątpię, żeby to robił. A mógłby...)


And here's another part of the trip, the Vatican Museums. In order to get there avoinding a long queue one needs to get up extremly early. I will spare you all 211 photos I took there. After 5 hours in the museums I felt slightly brainwashed, so here are just a few examples of what the pope can see everyday (though I bet he doesn't. But he could...)



Apollo Belwederski, z nieznanych przyczyn częściowo zasłonięty płotem.

Apollo of the Belvedere, for unknown reasons partly covered by a fence.


"Szkoła Ateńska" - fresk Rafaela, panowie po środku to Platon i Arystoteles, w gromadce rozpoznać można także Sokratesa, Pitagorasa, Heraklita i Diogenesa.

"A School of Athens" - a fresco by Raphael, these gentelmen in the middle are Plato and Aristotle, in the crowd you may also recognize Socrates, Pythagoras, Heraclitus and Diogenes.


Laokoon


Pewien bardzo znany sufit, któremu absolutnie nie można robić zdjęć. Tyle, że nikt nie pilnuje;)

A certain famous ceiling, no photos allowed. Well, nobody was watching;)

środa, 21 listopada 2012

Centro storico


Centro storico
czyli historyczne centrum Rzymu to miejsce o największym zagęszczeniu zabytków i turystów na metr kwadratowy.

Centro storicois the historical city center with the biggest concentration of monuments and tourists per square meter.


Zwiedzanie zaczęliśmy od Piazza Navona,a dokładnie od barokowego kościoła św. Agnieszki autorstwa Francesco Borrominiego. W trakcie naszej wycieczki zwiedziliśmy niezliczoną ilość kościołów (trudno być w Rzymie i nie zobaczyć ani jednego) ale święta Agnieszka spodobała nam się najbardziej i pomimo napiętego planu zwiedzania udało nam się tam wrócić. Kościół, w porównaniu z innymi, jest niewielki i przepięknie zdobiony freskami, które pokrywają każdy, nawet najmniejszy fragment ścian. Co prawda zakonnica pilnowała, żeby nikt nie robił w środku zdjęć, ale udało mi się nielegalnie zrobić dwa:)

Firstly we went to see St Agnes church in Piazza Navona. During the whole trip we visited hundreds of churches (it's really difficult not to step into one while being in Rome) but St Agnes remained our favourite one.
The church, designed by Francesco Borromini, is rather small (comparing to others) and decorated with beautiful frescos. Taking photos inside was forbidden and there even was a nun sitting there and watching but somehow I managed to take two:)





Przed kościołem stoi Fontanna Czterech Rzek Giovanniego Berniniego, który swego czasu mocno rywalizował z Borrominim.


In front of the church there is a Fountain of the Four Rivers (Fontana dei Quattro Fiumi) designed by Giovanni Bernini, Borromini's biggest rival.



Piazza Navona jest też ogromną galerią sztuki pod gołym niebem, można zamówić sobie portret albo kupić jeden z setek szkiców przedstawiających widoki Rzymu...


Piazza Navona is also an art gallery in an open air, you can have your portrait painted or buy a drawing with one of Rome's most famous landscapes....



... albo zjeść pyszne włoskie lody!
... or have a gelato!



Fontanna Di Trevi. Jakimś cudem udało mi się tak wykadrować, że na zdjęciach nie widać turystów ale wierzcie mi, są ich tam setki.

And here's Di Trevi Fountain. Somehow I managed to crop the picture the way you can see no turists there but trust me, there are hundreds...






Następny przystanek - Panteon, czyli "świątynia wszystkich bogów". Budowla została przez chrześcijan zaadaptowana na kościół, co prawdopodobnie uchroniło ją od wyburzenia. To jedna z najlepiej zachowanych budowli starożytnych - obecnie funkcjonuje jako kościół Świętej Marii Panny od Męczenników. Panteon jest rotundą, ma idealnie półkolistą kopułę o średnicy 42.2 m i takiej samej wysokości.

Next stop is Pantheon - 'All gods temple'. Because the original roman temple was turned into a christian church, it was saved from being demolished and is now one of the best preserved antique buildings in Rome (currently dedicated to "St. Mary and the Martyrs").
Pantheon is a rotunda and it's dome is a half of a perfect sphere. The height of the dome and the diameter of the interior circle are the same, 42.2 metres.





Wieczó na Schodach Hiszpańkich/Evening at the Spanish Steps


poniedziałek, 19 listopada 2012

Rzymskie wakacje, czyli gdzie byliśmy, jak nas nie było


Tak się w tym roku złożyło, że czas na wakacje znaleźliśmy dopiero w listopadzie... Brzmi kiepsko, bo ani to złota jesień a i zima też jeszcze nie, z resztą ja sama zawsze uważałam, że listopad to miesiąc, który tak naprawdę moglibyśmy sobie darować (podobnymi uczuciami darzę marzec, bo nie lubię pór przejściowych, ciemnych, mokrych i zimnych).
Tak, listopad to kiepski termin na wakacje, chyba, że wymyślicie sobie zwiedzanie Rzymu. Okazuje się, że trudno byłoby trafić lepiej! W Rzymie w listopadzie jest słonecznie ale nie gorąco, turystów jakby mniej, no, chyba, że jest piątkowy wieczór a ty próbujesz zobaczyć Schody Hiszpańskie (nie da się), można zjeść kolację w knajpce przy stoliku na zewnątrz - W LISTOPADZIE! Czy to nie brzmi świetnie?:)

This year we didn't have a chance to go on holidays before November.
Doesn't sound to good - it's not indian summer any more but not yet winter, actually I have always thought we could give November up (and I feel the same about March too, hate those transitional parts of the year when it's so dark, cold and wet).
Yes, November is a bad time for holidays unless you plan to go to Rome! In fact, November seems to be perfect - in Rome it's still sunny but not hot, not so many tourists (unless it's Friday evening and you wish to see Spanish Steps - forget it, you won't), it's warm enough to have a dinner outside - IN NOVEMBER! I mean, how cool is that?:)



Przylecieliśmy do Rzymu w piątek wieczorem a prawdziwe zwiedzanie zaczęliśmy w sobotę od Zatybrza i terenów dawnego Getta. Od razu nam się tam spodobało!

We arrived in Rome on Friday evening and on Saturday started sightseeing - firstly we went to see Trastevere and the former Ghetto and we loved it at once!










Spodobała mi się nazwa uliczki. Dosłownie znaczy to "ulica damskich rajstop":)

Loved the name of this street. It means "ladies' tights strees":)







Dobre (i drogie) miejsce na obiad.
Good (and pricey) place to eat.



Pieczone kasztany/
Roast chestnuts!!!
LOVE!


Najgrubszy i najmilszy kot na świecie/ The world's fattest and nicest cat.