
Na zimowy urlop zdecydowaliśmy się jechać tym razem nie na południe (tj. w góry;) ale na daleką północ, tam, gdzie, śnieg, mróz i białe niedźwiedzie. No dobrze, bez niedźwiedzi, ale ze wszelkimi innymi atrakcjami. Zimowy spacer po plaży w Świnoujściu to prawie jak arktyczna wyprawa.


Na granicy piasku i wody znajduje się gruby pas zmrożonej kry, szeroki na kilkanaście metrów, długi po horyzont. Można po nim skakać:) (skaczą Szymon i Marta)

Sporo kry pływa także w wodzie, przypomina mi to gigantycznego drinka z lodem (cóż, nie powiem, jak to o mnie świadczy...;)



Lokalna fauna chętnie pozowała do zdjęć, zarówno na ziemi...



...jak i w powietrzu...

Stado mew dosłownie wisiało nad naszymi głowami




Parę razy byłem zimą nad morzem - ma to swój urok, a Bałtyk i tak jest zimny ;)
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod powyższym + jestem pod wrażeniem zdjęć ptactwa. Boskie!
OdpowiedzUsuńWow!Piekne zdjecia "lokalnej fauny" :) Fauna tez sobie radzi calkiem calkiem ;P :) zimmmmnnnnoooooo
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplo z goracym kubkiem herbaty,
Fashion Abuse
Chyba czytasz w moich myślach, bo ogólnie ostatnio zastanawiałam się nad wypadem nad morze w zimie.
OdpowiedzUsuńNo ptactwo rzeczywiście nieźle współpracujące miałaś :).
Fajnie... Nowy obiektyw chyba, co? z tym ptactwem? Mi się tez skojarzyło z drinkiem "whisky on the rocks";-)
OdpowiedzUsuń