Za każdym razem, gdy widzę w sklepie te malutkie foremki jak na ostatnim zdjęciu zawsze mam na nie ochotę, a w końcu nie kupuję nigdy, bo zdaję sobie sprawę, że chyba są dla krasnoludków :))) Pieczesz w nich często i czy da się nie zjeść od razu co najmniej 3? :):):)
Dzięki! Przygotowania hmmm... zaawansowane :) lekki stres też się już pojawia... No a jak u Ciebie? Jak to jest - być żoną? :) kiedy szersza relacja na blogu, czekamy! Tobie również jeszcze raz serdecznie gratuluję, kurczę, dwie młode mężatki u mnie w komentarzach :)
U mnie też było nerwowo. Do samego końca. Jeszcze przed kościołem wisiałam na telefonie do księdza (Nasz znajomy) czy dojedzie, bo już za 5 minut się zaczyna ;-) Na szczęście wszystko się udało, ksiądz dojechał, ja mimo, że o mało nie zasłabłam w kościele (nagle zrobiło mi się słabo, duszno, nogi jak z waty - eh... te emocje) dałam jakoś radę, K. pod koniec puściły nerwy z całego tygodnia i stres uszedł z płaczem. Jak wychodził z kościoła i zobaczył tyle ludzi, znajomych, którzy przyszli z Nami świętować troszku się rozkleił :-) A jak to jest być żoną? Pięknie! ;-) Dziś odebrałam odpis aktu małżeństwa, złożyłam wniosek o dowód. Tylko do nowego nazwiska jeszcze trudno się przyzwyczaić. Nie wiem czy będzie jako tako relacja na blogu - jeśli chcesz mogę coś wysłać na maila - bo na zdjęciach są tez inne osoby i nie wiem czy życzą sobie być na blogu :-) Jak będę mieć z sesji to wtedy na bank się pochwalę :-)
Za każdym razem, gdy widzę w sklepie te malutkie foremki jak na ostatnim zdjęciu zawsze mam na nie ochotę, a w końcu nie kupuję nigdy, bo zdaję sobie sprawę, że chyba są dla krasnoludków :))) Pieczesz w nich często i czy da się nie zjeść od razu co najmniej 3? :):):)
OdpowiedzUsuńJa w nich piekę creme brule i mam tylko dwie, to dla bezpieczenstwa, bo 10 też byłabym w stanie pożreć :)
UsuńP.S. jeszcze raz serdecznie Ci gratuluję ;)
Ładnie! To z kwiatkami jest śliczne. :)
OdpowiedzUsuńDzięki! Kwiata wychodowałam z nasionek :)
Usuńdelikatnie zgaszone kolory, ostatni podoba mi się, bardzo ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję
Usuńsuper!Gosiu, a jak tam przygotowania do Wielkiego Dnia? :)
OdpowiedzUsuńDzięki! Przygotowania hmmm... zaawansowane :) lekki stres też się już pojawia...
UsuńNo a jak u Ciebie? Jak to jest - być żoną? :) kiedy szersza relacja na blogu, czekamy!
Tobie również jeszcze raz serdecznie gratuluję, kurczę, dwie młode mężatki u mnie w komentarzach :)
U mnie też było nerwowo. Do samego końca. Jeszcze przed kościołem wisiałam na telefonie do księdza (Nasz znajomy) czy dojedzie, bo już za 5 minut się zaczyna ;-)
UsuńNa szczęście wszystko się udało, ksiądz dojechał, ja mimo, że o mało nie zasłabłam w kościele (nagle zrobiło mi się słabo, duszno, nogi jak z waty - eh... te emocje) dałam jakoś radę, K. pod koniec puściły nerwy z całego tygodnia i stres uszedł z płaczem. Jak wychodził z kościoła i zobaczył tyle ludzi, znajomych, którzy przyszli z Nami świętować troszku się rozkleił :-)
A jak to jest być żoną? Pięknie! ;-) Dziś odebrałam odpis aktu małżeństwa, złożyłam wniosek o dowód. Tylko do nowego nazwiska jeszcze trudno się przyzwyczaić.
Nie wiem czy będzie jako tako relacja na blogu - jeśli chcesz mogę coś wysłać na maila - bo na zdjęciach są tez inne osoby i nie wiem czy życzą sobie być na blogu :-) Jak będę mieć z sesji to wtedy na bank się pochwalę :-)
Cudownie to brzmi :) I ten rozklejony Pan Młody :) Ja się sama strasznie boję, że będę ryczeć. Podeślij mi coś koniecznie! Podam Ci maila.
Usuńwyszły super ;)
OdpowiedzUsuńchwytaj te letnie momenty bo coraz szybciej uciekają ... ale będą jesienne ;)
Na jesienne czekam w tym roku bardziej, niż na jakiekowiek inne :)
UsuńNo, bo gdy jesienią wiatr zawieje, śniadanie może przelecieć do sąsiadów...
OdpowiedzUsuńCiężko się z tym nie zgodzić :)
Usuńdla mnie borówki - najchętniej z bitą śmietaną:)
OdpowiedzUsuńSubtelne analogi Małgosiu. I apetycznie podane !
Dziękuję! To pierwsze analogi od 2004 :) A borówki - u mnie zawsze saute :)
UsuńAle czystości obrazki - dobrze teraz skanują filmy :)
OdpowiedzUsuńAha - obrazki sielskie, anielskie. Panieńskie jeszcze, jak mniemam?
Dobrze, ale rozdzielczość niska. Zastanawiam się nad samodzielnym skanowaniem.
UsuńPanieńskie, jeszcze tak :)
Śniadania na balkonie, balkon który się nadaje by jeść na nim śniadanie :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne te analogi, takie analogowe :)
Marzę o ogrodzie, może kiedyś.... na razie zasuszam roślinność balkonową.
UsuńAnalogowość analogów to cecha, którą ja również lubię ;)
Pierwsze najbardziej mnie urzekło :)
OdpowiedzUsuńCuda wychodzą z tego aparaciku!
OdpowiedzUsuńgenialnie się ogląda takie zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńciągle inspirujesz!:)
OdpowiedzUsuń