niedziela, 16 października 2011
Free Form Festival
W piątek Does It Offend You, Yeah i Lamb, w sobotę Mum i The Streets, do tego drapiąca fioletowa opaska na rękę i fioletowe zdjęcia z całego weekendu. W tym roku Free Form odbywał się w Soho Factory na Pradze, koniec świata i zimno tam jak jasny piorun, ale miejsce bardzo fajne.
Mum zagrało cudownie, słyszałam ich już raz na żywo i miałam duże oczekiwania, ale się nie zawiodłam. Oczywiście jeszcze lepiej byłoby słuchać ich koncertu w nieco bardziej kameralnej atmosferze, ale jak się nie ma, co się lubi...
The Streets nie wyszło na bis i nie usłyszałam "Everything is borrowed", ale za to Mike Skinner zdjął koszulę, więc nie ma co narzekać:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O właśnie - jak te koncertowe opaski mnie zawsze wkurzają - może o to chodzi, żeby nie robić zdjęć, bo ręka swędzi? ;)
OdpowiedzUsuńJak byłem na Mystic Festival to nie trzeba było, na szczęście, nosić opasek. Inna sprawa, że festiwali to ja nie ten tego.
OdpowiedzUsuńOstatnio coraz więcej dzieje się na Pradze. Czekam z niecierpliwością na drugą linię metra, bo chociaż Praga to dzielnica mojego dzieciństwa, po zmroku czuję się tam nieswojo.
OdpowiedzUsuńFajne jesienne kadry :)
Już to pisałem - ja festiwali też nie teges, ale jak mój ulubiony zespół zza wielkiej wody przylatywa tylko na festiwal, to co ja mam zrobić, biedny miś? Zakładam to paskudztwo.
OdpowiedzUsuńJa festiwali, też bardzo nie teges, a drapiącym bransoletkom najchętniej bym powiedziała zdecydowanie i kategoryczne nie ;)
OdpowiedzUsuńale śliczne zdjęcia. podkradłam lawendę. a pierwsze - skądś to miejsce znam...też bym podkradła, ale za bardzo się kojary. ale fajny motyw na tiszerta, mówiąc o tiszertach :)
OdpowiedzUsuń