Wiosenna wycieczka do Kazimierza stanie się już chyba naszą tradycją :) Tym razem pewnego pięknego, czerwcowego dnia znów wybraliśmy się na spacer po rynku i wycieczkę po wąwozach.
Dziś część pierwsza: rynek w Kazimierzu:
Jak lubię Kazimierz, to nigdy w weekend. Tylko w tygodniu jest tam znośnie, a poza sezonem i w tygodniu - nawet pustawo. Wtedy bardzo warto, bo tak naprawdę tylko wtedy da się wyczuć odmienność tego miejsca, bez nachalnego straganiarstwa.
Dzięki za Wasze komentarze! Powiem szczerze, że na rynku tłok jest straszny ale wystarczy odejść w jedną z bocznych uliczek i tam już nie ma żywego ducha... a w słynnych wąwozach spotkaliśmy w sumie może z 10 osób. Serio :) Warto jechać nawet w sezonie :)
urokliwy, choć pewnie już niedługo oblegany przez tłumy ;)
OdpowiedzUsuńI tak jeszcze nie ma wielkiego tłoku w porównaniu z tym, co widziałem swego czasu.
OdpowiedzUsuńbyłam tylko raz i to z Zenitem... muszę koniecznie wrócić z lustrzanką cyfrową, bo mam zaledwie kilka ujęć :)
OdpowiedzUsuńKazimierz cudny wiosną jest. Jak ludzi jeszcze mniej.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Małgosiu:)
Jej, no muszę kiedyś się tam wybrać!
OdpowiedzUsuńJak lubię Kazimierz, to nigdy w weekend. Tylko w tygodniu jest tam znośnie, a poza sezonem i w tygodniu - nawet pustawo. Wtedy bardzo warto, bo tak naprawdę tylko wtedy da się wyczuć odmienność tego miejsca, bez nachalnego straganiarstwa.
OdpowiedzUsuńW Kazimierzu Dolnym byłem kilkakrotnie, ale to już trochę czasu minęło. Może niebawem znów zobaczę? Zobaczymy.
OdpowiedzUsuńDzięki za Wasze komentarze! Powiem szczerze, że na rynku tłok jest straszny ale wystarczy odejść w jedną z bocznych uliczek i tam już nie ma żywego ducha... a w słynnych wąwozach spotkaliśmy w sumie może z 10 osób. Serio :) Warto jechać nawet w sezonie :)
OdpowiedzUsuńKazimierz jak zawsze piękny! :)
OdpowiedzUsuń