czwartek, 2 września 2010

Filtry

Wasze komentarze dotyczące filtrów fotograficznych pod moim poprzednim postem skłoniły mnie do szerszego opisania tego tematu. Sama nie używam zbyt wielu: każdy obiektyw mam zabezpieczony filtrem UV, dodatkowo polaryzacyjny (jeden, ale pasuje mi na dwa obiektywy o gwincie 52 mm), filtr gwiazdka – głównie do zabawy, no i ostatnie moje nabytki, o których później.

Filtr UV to taka baza. Teoretycznie powinien odcinać promieniowanie UV, dzięki czemu zdjęcia są wyraźniejsze, a w praktyce (przynajmniej na moje oko) służy głównie zabezpieczeniu obiektywu przed porysowaniem. Inna sprawa, że moje filtry to nie drogie profesjonalne filtry z wieloma powłokami ochronnymi, tylko zwykłe, tańsze filtry Hoya i Massa. Prawdopodobnie przy filtrze lepszej klasy widziałabym różnicę, może lepszy kontrast, ale póki co mogę żyć z moimi tanimi szkiełkami;)

Na fali lektury wielu blogów i stron poświęconych fotografii kupiłam także filtr polaryzacyjny, który w komentarzu do poprzedniego postu polecał I am I. Filtr ten ma wytłumiać odblaski światła w gładkich powierzchniach, np. wodzie, metalu czy szkle. Dodatkowo powinien podkreślać chmury i pogłębić kontrasty w obrębie nieba. Moje obserwacje? Przede wszystkim zauważyłam, filtr ten zatrzymuje światło, przez co zmusza do wydłużenia czasu ekspozycji lub większego otwarcia przysłony, co czasami jest niekorzystne albo sprzeczne z pomysłem na wykonywaną właśnie fotografię, niekiedy wpływa też na jakość zdjęcia – np. ja mam problem, żeby zrobić nieporuszone zdjęcie już przy czasach dłuższych, niż 1/30 a stabilizacja obrazu w korpusie w moim Pentaksie to raczej mit. Faktycznie zauważyłam pozytywny wpływ na kolorystykę i wyrazistość nieba i chmur, ale ostatecznie nie na każdym zdjęciu akurat niebo i chmury się pojawiają. Jeśli zaś chodzi o odbłyski, to oczywiście wszystko zależy od sytuacji ale nie zauważyłam, żeby jakoś mi one szczególnie przeszkadzały, chociaż może za mało testowałam. Podsumowując, filtr polaryzacyjny bywa przydatny, ale nie w każdej sytuacji.

Mój problem jest taki, że lubię mieć w ręku gotowy aparat i nie nosić w kieszeni czy torbie zapasowego sprzętu - filtrów, pudełeczek, zapasowych obiektywów, zaślepek, dekielków i cholera wie, czego jeszcze. Tzn. czasem noszę, ale zazwyczaj jest to bardziej irytujące, niż przydatne. Zatem, jeśli idąc gdzieś z aparatem mam do wyboru założyć filtr polaryzacyjny i w niektórych sytuacjach ewentualnie go zdejmować, albo w ogóle zostawić go w domu, zazwyczaj wybiorę drugą opcję. Przy czym wśród moich znajomych mam co najmniej kilka przykładów osób, którym filtry polaryzacyjne pozrastały się z obiektywami, bo jak raz założyli tak używają na stałe. Kwestia przyzwyczajenia i potrzeb, polara jednak nie skreślam. Pewnie potestuję przy okazji. Dla porządku dodam, że to także filtr firmy Massa.

Na co dzień, jak pisałam we wstępie, zupełnie wystarczają mi zwykłe filtry UV, ale nie byłabym sobą, gdybym nie chciała czasem czegoś ulepszyć;) Toteż przed wyjazdem na urlop udałam się na giełdę fotograficzną do Stodoły (co niedzielę od 10:00 do 14:00) i zaopatrzyłam się w następujące cuda;)

• filtr szary połówkowy

• filtr IR 720

• filtr szary 4ND


Słów kilka o każdym.
Połówka jak najbardziej do krajobrazów. Przynajmniej raz w roku jesteśmy w górach, czasem nawet i dwa razy, że nie wspomnę już o innych wypadach w plener. Na zdjęciach robionych w ciągu dnia często przy ostrym, letnim lub zimowym świetle, niebo robi się blade, chmury – mało kontrastowe, dodatkowo w górach odległe plany robią się niebieskawe, jakby wypełnione błękitną mgiełką. Filtry UV nie wystarczają, o moim ambiwalentnym stosunku do polara już pisałam, postanowiłam zatem zaopatrzyć się w filtr połówkowy. Tak naprawdę nie jest to filtr szary ale o zabarwieniu neutralnym, jego zadaniem nie jest manipulacja kolorystyką, ale wytłumienie strumienia światła w obszarze, w którym szkiełko filtra jest przyciemnione. Miałam okazję wypróbować go w Bieszczadach i muszę powiedzieć, że jestem dość zadowolona – niebo i chmury przy zastosowaniu tego filtra są zdecydowanie bardziej kontrastowe i wyraziste, błękit jest mocniej nasycony. Niestety przy niektórych zdjęciach widoczna jest dość mocna winieta, być może zależy to od kąta padania światła – na przykład w zdjęciu 5 i 7 w moim poprzednim poście. Zdjęcie 5 spodobało się Adze, która w komentarzu podkreśliła dramatyczny charakter nieba – winieta jest szczególnie widoczna w lewym górnym rogu. Podobna występuje także w obu górnych rogach zdjęcia 7. Jest to swego rodzaju mankament, bo czym innym jest świadome zastosowanie winiety a czym innym problem techniczny, dodatkowo nigdy nie wiem, na którym zdjęciu się ona pojawi, a na którym nie... Jeśli ktoś z Was ma pomysł, jak z tym zawalczyć, to będę wdzięczna za podpowiedzi. Podsumowując, ten filtr uważam za dość udany zakup i jestem skłonna nosić go ze sobą, nawet, jeśli będzie dodatkowym obciążeniem torby;)

Filtr IR 720 kupiłam, podobnie jak filtr gwiazdka, do zabawy. Służy do fotografowania w podczerwieni i daje zupełnie baśniowe efekty. W promieniowaniu podczerwonym odcięty zupełnie jest kolor zielony, zamiast którego występuje srebrzysta biel. Filtr ten fantastycznie sprawdza się przy fotografowaniu krajobrazów, efekty są bardzo ciekawe. Mam już spory zbiór zdjęć wykonanych z tym filtrem i z pewnością wkrótce część opublikuję.

Ostatni filtr, zwany dla uproszczenia przeze mnie filtrem szarym a oficjalnie – Neutral Density 4 lub w skrócie ND 4 – służy do przedłużania czasu ekspozycji poprzez wytłumienie światła. Na razie miałam niewiele okazji do eksperymentowania z nim ale już te próby utwierdziły mnie w przekonaniu, że to może być początek pięknej przyjaźni:)

Od jakiegoś czasu interesują mnie eksperymenty z długimi czasami naświetlania, czego efekt można zobaczyć choćby w kolejnych częściach cyklu „Powidoki” - fascynuje mnie możliwość pokazania na fotografii tego, czego ludzkie oko nie jest w stanie uchwycić. Do tej pory długi czas naświetlania uzyskiwałam... fotografując w złych warunkach oświetleniowych;) i dodatkowo zamykając maksymalnie przysłonę. Przyznacie jednak, że specjalnie poszukiwanie kiepskiego światła, żeby zrobić zdjęcia, jest dość specyficzną techniką fotograficzną;) Droga na skróty (albo nazwijmy to – logiczne rozwiązanie problemu) to właśnie filtry szare. Na początek wybrałam właśnie ND 4, gdzie czwórka oznacza „ekspozycja x 4” czyli +2 działki przysłony. Filtr testowałam w słoneczny dzień w potoku Wetlinka, chcąc uzyskać efekt miękkiej, gładko płynącej wody. Przy silnym świetle najdłuższy czas, jaki udało mi się uzyskać to pół sekundy, czyli jednak trochę za mało. Efekty można obejrzeć w poprzednim poście. Filtr ten prawdopodobnie sprawdziłby się w dzień pochmurny, ewentualnie do zdjęć w słoneczne dni na śniegu, żeby uniknąć przepaleń na większych otworach przesłony. Planuję dokupić jeszcze jeden, +3 działki przesłony i używać zamiennie lub skręcać i używać na raz.

Bardzo ciekawe informacje o filtrach można znaleźć na forum Nikoniarzy pod tym linkiem: http://forum.nikoniarze.pl/showthread.php?t=2343 – zachęcam do lektury.

Na koniec, gdyby ktoś był ciekaw, wszystkie filtry kupuję na giełdzie fotograficznej w Stodole, zawsze na tym samym stoisku, w jednym ze środkowych rzędów, samo stoisko zlokalizowane po lewej stronie patrząc od wejścia – sprzedaje tam starszy, siwy pan a pomaga mu młody chłopak. Zawsze jest do nich ogromna kolejka, ale warto poczekać bo mają świetny wybór i można się potargować;)

6 komentarzy:

  1. baaardzo ciekawy post:-). O filtrach nie wiem nic. Planowałam zakup polaryzacyjnego, w celu ochrony nieba na zdjęciach. czasem co prawda niebo jest takie szare bez wyrazu a zdjęcia robić trzeba - nie wiem czy filtr polaryzacyjny sprawdza się także w takich sytuacjach? trochę mnie zniechęca cena, bo chcę taki z wyższej półki - nie po to kupuję jasne obiektywy żeby potem tracić to światło. Ale zainspirowałaś mnie tym szarym filtrem :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. przeczytałam z zainteresowaniem. Niewiele sie znam na filtrach, w ogóle na fotografii i takie wiadomości to dla mnie super sprawa. Sama własnie zakupiłam polaryzacyjny. Jakos specjalnej róznicy nie zauwazyłam . Bede testowała nadal.
    pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. No co Wy - polarek to rewelacja, no trzeba się naumieć używać, ale zarąbiste krajobrazy wychodzą. I cuda z wodą, szybami, itp.

    OdpowiedzUsuń
  4. I ja dziękuję za bardzo ciekawe informacje.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe informacje, ale chyba dopóki robię zdjęcia durnym kompaktem, nie będę się w to bawił.

    OdpowiedzUsuń
  6. Do krajobrazów i problemów z niebem to zdecydownie warto założyć szarą połówkę. Filtr polaryzacjny fajnie działa, ale wycina tylko część światła, która poda pod kątem 90 stopni do filtra, czyli z boku, dlatego nie zawsze widać wyniki. Za to całkiem fajnie widać jego działanie na telewizorze ;).
    Co do UV, to przy aparatach cyfrowych służy on tylko do ochrony przedniej soczewki i nie ma tutaj znaczenia ile kosztował. Co do jego stosowania są różne opinie, zarówno za stosowaniem jak i przeciwko.
    Niestety każde dodatkowe szkło niesie za sobą konsekwencje wydłużenia czasu ekspozycji :(.
    Jestem bardzo ciekawa efektów filtra IR, cały czas mam na niego ochotę, ale boję się, że matryca nic nie zarejestruje, ze względu na filtr przed matrycą.
    A czy u tego sprzedającego są też filtry Cokin? Chyba będę musiała się z Tobą umówić na wypad na giełdę i chętnie pożyczyłabym choć na chwile ten filtr IR :).

    OdpowiedzUsuń